Na zwiedzanie zamków nie trzeba nas długo namawiać. No bo kto nie lubi przechadzać się korytarzami starego zamczyska wsłuchując się w opowieści o duchach, legendy i oczyma wyobraźni poczuć atmosferę sprzed wieków? A gdzie? Daleko nie musimy szukać. Położona przy granicy z Polską, a raczej dumnie prezentująca się nad doliną rzeki Poprad, ogromna twierdza Lubowelska, oferuje nam wszelkie takie możliwości. Jest i zagmatwana historia z polskim wątkiem w tle, i obecność duchów, i świetny stan budowli. Z potężnych murów roztacza się fantastyczny widok na okolicę i Tatry. A tuż u stóp zamku znajduje się skansen, gdzie można poznać wartości kulturowe i odpocząć na łonie natury. Czasem nawet można być świadkiem turnieju rycerskiego!
Skoro to jest wycieczka na zamek, to i nie może zabraknąć rycerza na koniu. Wprawdzie już bardziej nowoczesnym, ale jakże ujmującym!
Bohaterem tu jest koń – 50 koni! W 650 wyjątkowy klasyk na wyjątkowe klimatyczne wyjazdy. Siadasz jak na starym angielskim motocyklu i wieziesz się jakby przeniesiony w lata 60-te. Silnik fajnie brzmi i z wyjątkowym „dołem”, ekonomiczny – widać, że japońska robota. Jego dwa cylindry cudownie łatwo odpala kopnik i to za każdym razem kiedy chcesz.
Wyjątkowości konstrukcji dodaje mu napęd rozrządu tzw. wałek królewski, który odziedziczył W’uj 800, ale to już nie ten sam motocykl i co z tego, że 800…
Jadąc do zamku czujesz się jak jego właściciel. Jadąc w okolicznościach przyrody jedziesz jak co weekend ze Steve’m McQueen’em.
… do dziś nie mogę się nadziwić, że sprzedawcy tego modelu przegapili takie cudo!
Fajna może być SR 500 z jednym cylindrem, no może i Bonneville (najlepiej Scrambler i nie dlatego, że modny, tylko dla mnie lepszy!), ale to dużo większe moto i jak dla mnie …za mało subtelne. Z klasyków Royal Enfield do posiadania spoko ;). Reszta „udaje, że z Ameryki” duże i niskie – nie dla mnie
Ukłony od W;uja 😉